Wózek TFK Joggster Adventure towarzyszy nam od ponad roku. Zjechaliśmy razem już pewnie setki, jeśli nie tysiące kilometrów. Jest nieodłącznym towarzyszem wszystkich naszych podróży. Przez ostatni rok był z nami na Sycylii, w Toskanii, w Grecji, na Maderze i Fuerteventurze, a także zaliczył sporo dłuższych i krótszych wyjazdów po Polsce i codziennych spacerów „koło domu” – najczęściej na Szachty 🙂 Po roku testowania przyszedł czas by powstała recenzja TFK Joggster Adventure. Poznajcie nasze opinie. Czy TFK Joggster Adventure to wózek idealny?
Celowo nie pisaliśmy tej recenzji wcześniej. Zależało nam na tym, żeby tak na maxa go przetestować. O jego zaletach i mocnych stronach wiedzieliśmy wiele (o tym dlaczego wybraliśmy ten wózek pisaliśmy TU) – chcieliśmy je jednak sprawdzić. Czy rzeczywiście jest tak super, jak nam się początkowo wydawało. No i przede wszystkim chcieliśmy znaleźć jakieś wady. No i tu musimy przyznać, że przez pierwsze około 9 miesięcy, kiedy Emi korzystała z gondoli, ich nie znaleźliśmy. Ale przecież to niemożliwe, żeby TFK Joggster Adventure był wózkiem idealnym. Szukaliśmy więc tak długo, aż znaleźliśmy. Teraz możemy więc usiąść do pisania recenzji.
Wytrzymałość
Wózek testowaliśmy do granic możliwości. Odbył z nami w sumie 8 lotów samolotem. Jeździliśmy nim po plażach, nie oszczędzaliśmy na wydmach, nie raz brnęliśmy w błocie, jak m.in. w Nadwarciańskim Parku Krajobrazowym, czy pokonując lewady na Maderze, a nawet wjechaliśmy nim prawie na sam szczyt wulkanu na Fuerteventurze!
Śnieg, deszcz, błoto, piach – żadne warunki nie były nam straszne. Tak więc łatwego żywota nasz TFK Joggster Adventure nie miał – ale wszędzie dzielnie dawał radę. Pokonywaliśmy nim trasy, o których innym wózkiem moglibyśmy prawdopodobnie tylko pomarzyć. Nic nie odpadło, wszystko się trzyma, a wózek jakbyśmy go dobrze wyczyścili – wygląda jak nowy.
Do tego często ładowaliśmy do niego oprócz Emi, mnóstwo dodatkowego bagażu, obciążając go na maxa. Torba Emilki, dwie duże butelki wody mineralnej, jakieś dodatkowe kurtki i inne ciuchy – nasze i Emilki, coś na ząb – wszystko co w podróży może się przydać. Nawet jak koszyki i schowki były przeładowane, to wózek dawał radę, a dziecko jechało w nim wygodnie.
Schowki
Schowki, troczki, kieszenie w wózku TFK Joggster Adventure to zdecydowanie jego spora zaleta. Nie spotkaliśmy innego wózka, który miałby ich taką ilość – duży koszyk pod wózkiem, karabińczyk do którego można przypiąć np. siatkę z zakupami z tyłu budki, troczki na budce, dwie zapinane na zamek kieszenie po bokach, kieszeń na zamek z tyłu budki, siatka na tyle siedziska. Wszystkie są niezwykle przydatne! Szczególnie w podróży, każde miejsce na gadżety, które musimy mieć pod ręką jest na wagę złota. W końcu po co to wszystko dźwigać, skoro można to włożyć do wózka. Musimy przyznać, że strasznie polubiliśmy pod tym kątem podróżowanie z wózkiem. Nigdy nie podróżowaliśmy tak lekko – zawsze nasze podręczne plecaki wypchane były sprzętem foto, wodą, jakimś jedzeniem czy kurtkami w razie niepogody. Teraz to wszystko jeździ sobie w wózku.
Łatwość prowadzenia
Wózek TFK Joggster Adventure prowadzi się bardzo lekko i jest niezwykle zwrotny. Wózek dobrze nam się sprawdził w różnym terenie – na skałach, wydmach, plaży, w błocie i śniegu. Pokonując trudny teren można zblokować przednie koło, co ułatwia prowadzenie.
Oczywiście cudów nie ma i w grząskim piasku wózek nie jedzie jak po asfalcie. Ale rzadko nam się zdarzało, że musieliśmy się poddać. Czasem łatwo nie było, ale innym wózkiem pewnie nie mielibyśmy w ogóle szans podejścia do wielu tras, które TFK Adventure udało nam się choć w części pokonać.
Minusem jest to, że czasem, gdy źle się skręci, np. przy bardzo wolnej jeździe, po śliskich płytkach, zdarza się, że przednie koło nam się zblokuje. Nie wiemy, czy w innych wózkach też się tak dzieje, ale zauważyliśmy to w naszym trójkołowcu, więc o tym wspominamy.
Składanie
Wybierając wózek TFK Joggster Adventure wiedzieliśmy, że nie jest najlepiej składającym się wózkiem na rynku. Pod tym kątem z trójkołowców z hamulcem ręcznym liderem był Baby Jogger Summit X3. Jednak składnie wózka w TFK Adventure też jest całkiem proste, choć trzeba wykonać parę ruchów więcej. Wózek rozkłada się szybko, co jest sporym plusem, gdy często podróżujemy z wózkiem samochodem czy samolotem. Sporą zaletą są też łatwo demontowane koła – co przydaje się szczególnie kiedy podróżujemy samochodem z małym bagażnikiem.
Hamulec ręczny
Nie wyobrażamy sobie wózka dziecięcego bez hamulca ręcznego! Mimo, że nie używa się go często, to jest bardzo przydatny, szczególnie kiedy schodzimy ze stromej górki. Często zdarzyło nam się pokonywać takie trasy, że jechaliśmy z wózkiem cały czas na hamulcu ręcznym. Sam wózek waży ponad 13kg, do tego dochodzi waga dziecka i bagażu, który wozimy, co daje nam często ponad 20 czy 25kg ciężaru, który przy schodzeniu z górki pcha nas w dół. Dlatego właśnie naszym zdaniem hamulec ręczny w wózku dziecięcym to rzecz bardzo przydatna, choć wciąż rzadko spotykana.
Czerwona linka – o co chodzi?
Jeśli chodzi o kwestie bezpieczeństwa, to w TFK Joggster Adventure, oprócz hamulca ręcznego, należy wymienić czerwoną linkę, którą można założyć na nadgarstek. Szczerze powiedziawszy, kiedy ją pierwszy raz zauważyliśmy, zastanawialiśmy się o co chodzi i do czego ona w ogóle służy. Widzieliśmy po komentarzach pod zdjęciami, że Was też zastanawiała ta linka – dlaczego jesteśmy przywiązani do wózka? Linki używamy zawsze w niepewnym terenie, pokonując strome czy śliskie trasy. Linkę zakładamy sobie na nadgarstek i w przypadku gdybyśmy się potknęli, wózek z dzieckiem nam nie odjedzie. Banalne, ale genialne! Powinno się jej używać także podczas biegania. Z tego samego powodu.
Gondola MultiX
Przez pierwsze 9 miesięcy korzystaliśmy z gondoli MultiX do wózka TFK Joggster Adventure. Gondola jest bardzo duża, więc mimo to, że Emi do małych dzieci nie należy, ze spokojem mieściła się tam do 9 miesiąca życia. Przesiedliśmy się na spacerówkę, kiedy zaczęła sobie siadać w gondoli, a nie dlatego, że z niej wyrosła.
Gondolę po wymontowaniu z wózka można używać jako łóżeczko. I tu również świetnie się nam sprawdzała. Przez pierwsze pół roku życia podróżowaliśmy z samym wózkiem i nie musieliśmy sobie zawracać głowy łóżeczkiem turystycznym. Po prostu wypinaliśmy gondolę, stawialiśmy na podłodze i mała w niej spała.
Świetnym rozwiązaniem jest rozpinana budka gondoli i zamontowana w niej siateczka. W upalne dni zapewnia to lepszy komfort termiczny.
Wersja spacerowa
Wersja spacerowa wózka TFK wyróżnia się na tle innych spacerówek tym, że dziecko ma w niej bardzo dużo miejsca. Dziecko siedzi wygodnie i ma nieograniczone możliwości obserwacji otaczającego świata 🙂 Kiedy gondolę zamieniliśmy na spacerówkę, to okazało się, że wózek jest jeszcze bardziej zwrotny. Prowadzi się go wręcz bajecznie łatwo. Wersja spacerowa daje nam też kilka schowków więcej niż w gondoli.
Czas na wady
Przez pierwsze bodajże 9 miesięcy, gdy używaliśmy gondolę, nie odnotowaliśmy żadnych wad! Jedyne co naszym zdaniem można byłoby ulepszyć, żeby wózek był już zupełnie idealny, to opracowanie mechanizmu, który pozwoliłby zblokować przednie koło bez konieczności schylania się do przedniego koła. Musimy bowiem wtedy na chwilę zatrzymać się, przejść do przodu wózka, schylić się i przekręcić pokrętło znajdujące się nad przednim kołem. Gdyby szło zamontować drugą dźwignię obok hamulca ręcznego – to jazda wózkiem TFK Adventure, byłaby jeszcze bardziej płynna.
Znaleźliśmy jednak dwie słabe strony wózka TFK Joggster Adventure w wersji spacerowej.
Zbyt krótka budka
Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w TFK Joggster Adventure daszek budki nie jest tak długi, jak np. w rozpatrywanym przez nas Baby Joggerze Summit X3 i tym samym gorzej chroni przed słońcem. Jednak wydawało nam się, że może nie będzie źle i budka będzie wystarczająco długa.
Niestety w praktyce okazało się, że podczas bardzo słonecznych dni budka niewystarczająco chroni dziecko przed słońcem. Razi w oczy i ciężko coś z tym zrobić. Znaleźliśmy 3 rozwiązania, jednak żadne nie jest idealne. Można przedłużyć daszek zarzucając na niego np. pieluchę. Jednak podczas wiatru pielucha powiewa we wszystkie strony, a dziecku słońce świeci prosto w oczy. Można założyć dziecku okulary przeciwsłoneczne (nie testowaliśmy) lub czapkę z daszkiem (Emi ją sobie ściąga). Można też kupić dedykowaną do wózka osłonę przeciwsłoneczną, jednak to rozwiązanie też nas nie przekonuje, bo jest ona nieprzezroczysta i dziecko nie ma możliwości obserwowania co dzieje się dookoła. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby fabryczne wydłużenie budki, tak żeby lepiej chroniła dziecko przed słońcem.
Regulacja pasów
Regulacja pasów jest mało precyzyjna. Trudno je wyregulować podczas gdy dziecko siedzi w wózku. Nad tym systemem TFK mogłoby trochę popracować. Często podczas spaceru zakładamy czy zdejmujemy dziecku kolejne warstwy ciuchów i dobrze byłoby móc swobodnie wyregulować długość pasów, gdy dziecko siedzi w wózku, bez konieczności wypinania wkładki osłaniającej pasy.
Podsumowanie
Plusy:
- Liczne schowki i kieszenie
- Zwrotność, łatwość prowadzenia
- Dziecko ma w wózku bardzo dużo miejsca
- Hamulec ręczny
- Wytrzymałość wózka
- Blokowane przednie koło
- Łatwość demontażu kół
- Łatwość składania
- Sprawdza się w każdym terenie
Minusy:
- Regulacja pasów
- Zbyt krótka budka, która niedostatecznie chroni przed słońcem
- Przednie koło czasem się blokuje
Ceny wózka możesz sprawdzić tu.
Partnerem wpisu są TFK oraz Marko Baby