Powitanie ze Słowenią. Bovec i turkusowe wody Soczy

Słowenia jest naszym 30 krajem wspólnie zwiedzonym w ciągu 3,5 roku. Swoją przygodę w tym kraju zaczynamy od strony Alp Julijskich, a nasza trasa prowadzi wzdłuż Soczy – rzeki o niezwykłym turkusowym kolorze.

IMG_1858Do Słowenii jedziemy przez Niemcy, Austrię i Włochy. W ciągu ponad 12h pokonujemy trasę 1200 km. Może ciut dalej niż przez Czechy, ale od samego Poznania jedziemy cały czas autostradami i odchodzi nam koszt czeskiej winiety. Drogi w Niemczech są bezpłatne, a widoki raczej monotonne, urozmaicone jedynie lasami wiatraków. W Austrii i Słowenii musimy wykupić winiety. Nasz pobyt potrwa 2 tygodnie, więc kupujemy w Austrii dwie 10-dniowe winiety za 17EUR, a na Słowenii miesięczną za 30 EUR.

W Bovecu jesteśmy około 23. Cieszymy się, ze wcześniej zarezerwowaliśmy sobie apartament, bo to malutkie miasteczko, w nocy panują tu egipskie ciemności i ciężko byłoby coś znaleźć. Dobrze, że nasza darmowa nawigacja w komórce w porę zaczęła z nami współpracować (przez całą trasę nie chciała złapać sygnału i dopiero we Włoszech się ocknęła), bo nie mielibyśmy szans trafić w nocy pod wskazany adres. Na miejscu powitała nas sympatyczna starsza pani, ledwo zdążyła otworzyć drzwi, a już z reklamówki wyciąga butelkę lokalnego trunku i polewa nam po kieliszku. Już nam się podoba w tym kraju.

Rano udajemy się na rekonesans po okolicy. Pierwszy rzut na okolice za dnia wprowadza nas w dobry nastrój. Widok z okna mamy przepiękny – góry, klimatyczne uliczki.

Bovec jest malutki, na głównym placu miasteczka co parę kroków znajdują się biura organizujące wypady na rafting po rzece Soczy, albo kajaki. Okolicę można także podziwiać ze spadochronu.

Nas bardziej interesuje spacer wzdłuż turkusowych wód Soczy. Udajemy się do centrum informacji turystycznej, które również znajduje się przy głównym placu i bardzo sympatyczna Pani zaopatrza nas w informacje o tym, co możemy zwiedzić w okolicy, a także stos mapek i ulotek o miejscowych atrakcjach i ścieżkach. Postanawiamy wybrać się na 5-kilometowy trekking polecaną przez Panią ścieżką, a następnie udać się pod wodospad Boka.

Ścieżka rozpoczyna się koło kościoła św. Józefa w miejscowości Socza, jakieś 10 km od Bovecu. Po drodze mijamy cmentarz ofiar I wojny światowej. Droga jest niezwykle malownicza.

W oddali widać szczyty gór, a wzdłuż trasy płynie turkusowa Socza – co kawałek mijamy drewniane, wiszące mosty, które umożliwiają przedostanie się na drugi brzeg. Zatrzymujemy się przy jednym z nich i podziwiamy turkusową rzekę o bardzo silnym nurcie. Mamy szczęście, bo po chwili na rzece pojawiają się kajakarze. Mamy okazję przez chwilę poobserwować jak zmagają się z rwącą rzeką.

Coraz bardziej zachwycenia okolicą, zamiast kierować się wprost do punktu startowego ścieżki trekkingowej, skręcamy na Lepenę – w jakąś małą, wąską dróżkę. Z mapy wynika, że powinna prowadzić do wodospadu. Droga jest tak wąska, że dwa samochody ledwo się mijają. Z jednej strony przepaść, z drugiej skały. Cieszymy się, jedziemy od strony skał, a nie przepaści. Któregoś razu podczas mijania z innym autem słyszymy dziwny dźwięk. Niestety domyślamy się co może oznaczać. Paulina wciąż z resztką nadziei, wyskakuje z auta, żeby się upewnić, jednak okazuje się, że przebiliśmy oponę. Nie minęło parę sekund od zdarzenia, a już mieliśmy totalnego flaka. W oponie była wielka dziura – skała dosłownie rozpruła ją. Kiedy zobaczyliśmy w jakim jest stanie, wiedzieliśmy już, że musimy sobie zafundować dwie nowe opony. Jak pech, to pech! Nie dość, że czeka nas nieprzewidziany wydatek i to pewnie nie mały, to jesteśmy w małej dziurze i jest w dodatku sobota! Michał sprawnie zakłada dojazdówkę i zamiast na trekking wzdłuż Soczy, wracamy do Bovecu szukać jakiegoś wulkanizatora. Na szczęście już na wjeździe do Bovecu zauważamy przydomowy serwis samochodowy. Oczywiście nikt nie mówi tu po angielsku, więc dialog prowadzimy po polsku i słoweńsku. Pokazujemy panu wielką dziurę w oponie – a ten robi nieciekawą minę. Na szczęście w stercie opon, znajduje dwie w potrzebnym rozmiarze. Z przestraszonymi minami pytamy ile ta przyjemność będzie kosztować – 50 EUR. Ufff… mogło być gorzej.

Z nowymi oponami ruszamy ponownie w kierunku miejscowości Soca. Parkujemy auto koło kościoła św. Józefa i przez drewniany mostek ruszamy trasą T2. Biegnie ona wzdłuż rzeki Socy, której szum nieustannie nam towarzyszy. Jej turkusowe, kryształowo czyste wody i do tego widok na okoliczne góry, sprawiają, że ta około 5 kilometrowa trasa jest bardzo przyjemna.

 Po trekkingu udajemy się z powrotem do poznanej wczoraj kobiety, żeby zarezerwować jeszcze jedną noc w Bovecu (planowaliśmy wyjechać z miasta, ale przebita opona pokrzyżowała nasze plany). Okazuje się, że znalezienie taniej miejscówki w Bovecu wcale nie jest łatwe, mimo, że apartamentów na wynajem jest tu zatrzęsienie. Po pierwsze, nie ma z kim bezpośrednio rozmawiać, bo we większości apartamentów na drzwiach zapisany jest numer telefonu do właściciela. Po drugie, okazuje się, że jest tu strasznie drogo! A apartament Rupnik, w którym spaliśmy poprzedniej nocy za 30 EUR (za 35m piętrowy apartament z kuchnią) jest najtańszą opcją. Nawet w hostelu było drożej. Nasza znajoma zaprasza nas do domu i ponownie wyciąga butelkę i polewa w kieliszki. Siadamy i rozmawiamy – my po polsku, ona po słoweńsku. Dla takich właśnie momentów kochamy podróżować. To właśnie spotkani po drodze ludzie, sprawiają, że nasze podróże są niezapomniane. Tej pani tak szybko nie zapomnimy – tak jak i Fatimy z Gambii, rodzinki Vlada z Rumunii, czy poznanej w Indiach kobiety, która po zamienieniu dwóch zdań zaprosiła nas do swojego domu. Dla takich spotkań warto przemierzyć pół świata, a nawet i cały.

Ostatnim punktem dnia jest wodospad Boka. Oddalony jest około 5 km od Bovecu w kierunku Kobarid. Przy głównej trasie po obu stronach mostu Boka znajdują się parkingi, gdzie można zostawić auto i ruszyć na półgodzinny trekking w kierunku 136 metrowego wodospadu. Prezentuje się imponująco.

Może zainteresują Cię inne wpisy?

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

5 Comments

  1. l.m. pisze:

    Kochani piękne widoki a zdjęcia jeszcze piękniejsze. Pozdrawiam. Samych dobrych wrażeń.

  2. Ania pisze:

    Cześć, super! też się tam wybieramy niebawem, w związku z tym pytanie – jak z rozbijaniem namiotu? Duża dostępność campingów?
    Dzięki

  3. Kasia pisze:

    Hej, wybieramy się w tamte rejony z małym dzidziusiem (3 mies). Czy miejscowość Bovec będzie dobrym wyborem, czy są tam ścieżki spacerowe, gdzie będziemy mogli wjechać wózkiem?

    • Cześć, Bovec jak najbardziej warto odwiedzić! Okolica piękna. Część tras pewnie da się pokonać z wózkiem, ale lepiej jakbyście zaopatrzyli się w chustę albo nosidełko dla dziecka – będziecie wtedy mieli pewność, że pokonacie trasę i nie pojawi się w pewnym momencie przeszkoda, która ciężko pokonać z wózkiem. Pozdrawiamy i życzymy udanego wyjazdu!

Leave a Reply

Translate »

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

rogalin