Ostatniego dnia pobytu planujemy zwiedzić wpisaną na listę UNESCO wyspę Elefanta. W ostatniej chwili zmieniamy jednak plany. Zamiast promu na wyspę, łapiemy pociąg do Dharavi. Zobaczyć jednen z największych slumsów na świecie, gdzie na skraju nędzy żyje około milion ludzi, przyjrzeć sie w jakich warunkach wytwarzane są produkty i półprodukty (ciuchy, aluminium, plastik – przerabiane na puszki i butelki do napojów) sprzedawane później za grube pieniądze przez międzynarodowe koncerny, poczuć smród, który mieszkańcy muszą wdychać codziennie – przeżycie niezapomniane i dające wiele przemyśleń.
Do Dharavi wybieramy się z Shailesha – chłopakiem, który wraz z rodziną od urodzenia mieszka w slumsie Dharavi. Dzięki oprowadzaniu turystów po slumsach finansuje swoją naukę.
Dharavi jest drugim pod względem wielkości slumsem w Azji i trzecim na świecie. Zamieszkuje go około miliona ludzi. To właśnie tutaj kręcono słynny film – Slumdog, milioner z ulicy. Slums oddalony jest około pół godziny jazdy podmiejską kolejką od turystycznego centrum Mumbaju i 15 minut od międzynarodowego lotniska, które mogłoby być uznane za symbol luksusu i przepychu. Mumbaj – miasto kontrastów… Mimo, że wsiedliśmy do niemal pustego przedziału, to już po kilkunastu minutach jazdy pociąg się zapełnił. Kiedy zbliżaliśmy się do celu zaczęliśmy się zastanawiać – jak uda nam się z niego wysiąść. Nagle usłyszeliśmy głos naszego przewodnika – PUSH THE PEOPLE! Musimy przyznać, że przebicie się przez tłum ludzi naprawdę nie było łatwe. Jest to jedno z bardziej ekstremalnych przeżyć w Indiach, porównywalne do tego jak na plecach lokalsów wnoszeni byliśmy na łódkę w Gambii.
Jedno z wejść do slumsów znajduje się tuż obok stacji kolejki, którą łapiemy na dworcu Victoria Center. Zatrzymujemy się na chwilę na kładce nad torami kolejowymi. Wielu mieszkańców Dharavi zamieszkuje prowizoryczne namioty rozłożone tuż przy torowisku. W tle widać nowoczesne, luksusowe wieżowce. Widok jest przerażający… Mimo skrajnej nędzy i fatalnych warunków, ludzie machają do nas i uśmiechają się. Tylko tutaj możemy robić zdjęcia. Obecnie polityka slumsów nie pozwala na ich fotografowanie, żeby nie pokazywać światu w jakich warunkach mieszkają i pracują tutaj ludzie.
Dharavi to slums inny niż wszystkie, to swojego rodzaju miasto w mieście. Inny świat. Dharavi to przede wszystkim dobrze funkcjonujące przedsiębiorstwo, napędzające gospodarkę Mumbaju. Znajdują się tu liczne małe prowizoryczne fabryki, które zajmują się recyklingiem zwożonych tu z różnych regionów śmieci, garncarstwem, wytwarzaniem mydła, wyrobów ze skóry, znajdują się tu nawet piekarnie. Niektórzy twierdzą, że gdyby nie Dharavi – Mumbaj utonąłby w śmieciach. Podczas spaceru po slumsie mamy okazje przyjrzeć się pracy mieszkańców, zobaczyć cały proces przetwarzania śmieci – od ich sortowania po produkty finalne, które często sprzedawane są dużym, międzynarodowym koncernom na całym świecie. Roczne obroty Dharavi są szacowane na 500-650 milionów dolarów. Średnie dzienne wynagrodzenie w slumsie to 100 rupii dla kobiet [6zł] i 200 rupii dla mężczyzn [12 zł].
Spacerując wąskimi uliczkami, co jakiś czas uchyla się firanka i możemy zobaczyć jak wyglądają maleńkie, skromnie urządzone domy zbudowane z blachy, kartonów i różnych odpadków. Każdy krok stawiamy ostrożnie, żeby nie wdepnąć w płynący środkiem wąskiej alejki rynsztok. Po raz pierwszy od wylądowania w Indiach założyliśmy pełne buty.
Jednym z większych problemów slumsu są warunki sanitarne. Większość mieszkań nie ma dostępu do toalet i korzysta z darmowych toalet publicznych, gdzie na jedną toaletę przypada kilkaset osób. Z tego powodu swoje potrzeby mieszkańcy załatwiają często do lokalnej rzeka. Wrzucane są tam zresztą także wszystkie inne śmieci. Na naszych oczach jeden z lokalsów wrzucił do niej akwarium pełne rybek. Usłyszeliśmy tylko głośne PLUM…
Dharavi to miejsce tętniące życiem, a jego mieszkańcy mimo skromnych warunków w jakich żyją, radzą sobie jak potrafią, wykazując się sporą przedsiębiorczością. Zamiast żebrać – ciężko pracują. Wszyscy mieszkańcy Dharavi, mimo różnorodności kulturowej czy religijnej, traktują się jak jedną wielką rodzinę. Być może to poczucie wspólnoty pozwala im przetrwać trudne chwile.
4 Comments
Te wszystkie śmieci i praktycznie zerowe warunki sanitarne to naprawdę wielki problem. Ale jak widać człowiek jest przystosować się do każdych warunków.
Pozdrawiam
Świetny artykuł. Wiem że ludzie tam są szczęśliwi, potrafią zorganizować wszystko, np leki. Mają tam rządzących jak w miastach, coś na podobieństwo burmistrza itp. Tak jak piszecie wszyscy mieszkańcy to jedna wielka rodzina. Słyszałam też że wesele w slamsach to coś specjalnego i pięknego. Rodziny ciężką pracą potrafią zarobić na miesiąc miodowy dla nowożeńców np w Londynie. Wielką plagą są szczury które gryzą a nawet zjadają po kawałku ludzi, dzieci podczas snu. nie wolno się wtedy ruszać. Potrafi całe ogromne stado szczurów przejść po prostu po śpiących ludziach…tak samo grasują stada dzikich psów…
Witam,
Macie namiary do tego chłopaka lub kogoś innego ponieważ też chcemy odwiedzić slumsy w następnym miesiącu.
Dziękuje i Pozdrawiam
Cześć, podajemy namiary na fb: https://www.facebook.com/MysticalMumbai/