Dziś zabieramy was do stolicy Słowacji – Bratysławy. Czesko-słowacki mini trip to nasz ostatni listopadowy wypad.
Do stolicy Słowacji docieramy w środku nocy. Oprócz korków na trasie jeszcze w Polsce, mamy nieplanowany, ponad godzinny postój na stacji benzynowej tuż za wjazdem do Słowacji. Z powodu inwentaryzacji stacja jest nieczynna, co uniemożliwia nam zakup niezbędnej do poruszania się po słowackich autostradach winiety. Chcąc, nie chcąc – musimy czekać. Do zarezerwowanego wcześniej przez booking.com Pensionu Berg docieramy grupo po 2 w nocy. Na szczęście czeka tam już na nas Asia z Wędrownych Ufali. Głównym kryterium wyboru miejsca noclegowego była jak zwykle cena oraz miejsce parkingowe – co jest niezwykle ważne, kiedy poruszamy się własnym samochodem, szczególnie w dużych miastach. Musimy przyznać, że spełnienie obu kryteriów jednocześnie do łatwych nie należało. Noclegi w Bratysławie są niestety dość drogie, noc w trzyosobowym pokoju to koszt ok. 15 EUR – jest to jeden z naszych droższych noclegów w ostatnim czasie. Co do trzech gwiazdek to mamy wątpliwości (no chyba, że są to arabskie 3*), ale jest znośnie. Zresztą my wygód nie potrzebujemy 😉
Pierwszy dzień pobytu w Bratysławie spędzamy na bliższym zapoznaniem się z miastem, a dokładniej z centrum i starówką. Według nas, do najbardziej urokliwych nie należą – mieliśmy okazję zwiedzać o wiele ładniejsze miasta w ostatnich czasach. Ale my do miłośników dużych miast nie należymy, więc może stąd ta opinia 😉 Nad miastem góruje Zamek Bratysławski. Nie da się go nie zauważyć wjeżdżając do miasta. Zamek przez stulecia był wielokrotnie przebudowywany. W 1811r. został zniszczony w pożarze a jego zrekonstruowanie miało miejsce dopiero w drugiej połowie XX wieku. Obecnie ma tam swoją siedzibę Słowackie Muzeum Narodowe.
Nam najbardziej zależy na znalezieniu pomnika „Kanalarza Cumila”. Jest to obecnie jeden z symboli Bratysławy i zalicza się do najczęściej fotografowanych obiektów w tym mieście. Pomnik powstał w 1997 roku jako część projektu mającego na celu rewitalizację Bratysławy. W tym samym czasie, powstało też kilka innych pomników, mających ożywić Bratysławę. Jednym z nich jest „Piękny Ignacy”. Łatwo go rozpoznać po charakterystycznym cylindrze, którym kłania się mijającym przechodniom.
Spacer po starówce kończymy obowiązkowo kolacją składającą się z tradycyjnych słowackich dań: bryndzowych haluszków i smażonego sera. Wieczorem, w hotelowym pokoju razem z Asią urządzamy degustację słowackich win, których bogaty wybór zdecydowanie nas zaskoczył 🙂 .
Drugi dzień na Słowacji poświęcamy na zwiedzanie przedmieść Bratysławy – udajemy się do Zamku Devin. Ruiny średniowiecznej warowni znajdują się na wysokiej skale u ujścia rzeki Morawy do Dunaju, przy samej granicy słowacko-austriackiej. W średniowieczu zamek pełnił ważną role obroną. W 1809r został wysadzony przez wojska Napoleońskie. Udostępniony zwiedzającym został w latach 60 XX w. Jednak ze względów politycznych (bliskość granicy z Austrią) w niektórych latach był zamknięty dla odwiedzających. Okolica zamku zachwyca nas swoim pięknem. Niestety nie udaje się nam wejść na sam szczyt, ze względu na trwające tam prace remontowe. Mimo to miejsce to bardzo nam się podoba, dlatego spędzamy tam ładnych kilka chwil, spacerując po okolicy. Bardzo chcieliśmy jeszcze zwiedzić Małokarpacki Szlak Winny, jednak ze względu na krótki listopadowy dzień musimy skorygować nasze plany. Po małych „winnych” zakupach ruszamy w stronę Czech gdzie mamy zamiar spędzić kolejne 2 dni naszego krótkiego wypadu.
2 Comments
Piękne zdjęcia. Byłam tam kiedyś i naprawdę Bratysława jest przepiękna
Jedną z większych atrakcji Bratysławy jest Wiedeń – tylko kilkadziesiąt kilometrów 🙂