Saaremaa – estońska wyspa wiatraków

Estonia, oprócz bagien i mokradeł słynie także ze znacznej liczby wysp. Jest ich ponad 1500, a największą i najbardziej znaną jest Saaremaa – wsypa wiatraków. Początkowo to jednak nie ona była naszym celem. Najbardziej zależało nam, żeby dostać się na Kihnu – chyba najbardziej odmienną i specyficzną ze wszystkich estońskich wysp…

DSC_0511Kihnu to niewielka wysepka licząca zaledwie 500 mieszkańców, którzy do dziś kultywują swoje tradycje. Kobiety mieszkające na wyspie na co dzień noszą długie, kolorowe tradycyjne suknie i przemieszczają się starymi motorami z przyczepką. Takich miejsc właśnie szukamy podczas naszych wypraw. Odkąd zobaczyliśmy zdjęcie przedstawiające jedną z mieszkanek Kihnu, wiedzieliśmy, że wyspa ta stanie się jednym z naszych głównych celów w Estonii. Byliśmy mocno zdeterminowani, żeby wziąć prom i przeprawić się na tą niezwykłą wyspę. Niestety prom pływa jedynie dwa razy dziennie, więc gdy rano wypłyniemy, dopiero późnym popołudniem moglibyśmy przedostać się z powrotem na ląd. Jest listopad i mamy świadomość tego, że sezon turystyczny dawno się skończył, a i kobietom z Kihnu pewnie nie chce się już w te zimne deszczowe dni wyciągać swoich motorów i urządzać przejażdżek. Zamiast tego pewnie siedzą w ciepłym domu, szyjąc suknie na przyszły sezon… Niezbyt pocieszeni podejmujemy więc decyzję, że zamiast na Kihnu popłyniemy na Saaremę.

Z samego rana udajemy się w kierunku Virstu, skąd odpływa prom na Muhu. Mamy szczęście i nie musimy długo czekać, praktycznie od razu wjeżdżamy na prom. Przeprawa zajmuje niecałe pół godziny. Wyspa Muhu z Saaremą połączona jest groblą. Musimy przyznać, że pogoda nam się udała. Od rana świeci słońce. Momentami tylko pojawia się mgła, która połączona z promieniami porannego słońca, nadaje okolicy bajeczny, a zarazem tajemniczy i magiczny klimat.

Charakterystycznym elementem krajobrazu Saaremy są wiatraki. Kiedyś było ich tu ponad 800. Do dziś przetrwały jednak tylko nieliczne. Najbardziej znane znajdują się w miejscowości Angle. Można je nawet zwiedzić, ale to oznaczałoby konieczność uiszczenia opłaty za bilet wstępu, a jak wiadomo płacić to my nie lubimy 😉 Z kolei w miejscowości Kuressaare udało nam się odnaleźć wiatrak przerobiony na restaurację.

W Kuressare, stolicy Sareemy wybieramy się na krótki spacer w okolicach cytadeli. Na wybrzeżu naszą uwagę zwraca także pomnik olbrzyma – bohatera miejscowych legend.

W drodze powrotnej chcemy zobaczyć Jezioro Kaali, powstałe po uderzeniu meteorytu. Najpierw jednak robimy krótką przerwę na kawę i małą przekąskę. Pogoda jest wspaniała jak na tę porę roku, więc wykorzystujemy to. Znajdujemy uroczą miejscówkę nad brzegiem morza i grzejemy wodę na kawę 🙂 Posileni możemy ruszać dalej.

Może zainteresują Cię inne wpisy?

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

6 Comments

  1. balkanyrudej pisze:

    Piękne fotografie 🙂 cudne kolory!

  2. Wow, świetne!
    Chyba będę musiała kiedyś odwiedzić 🙂 Dzięki za inspiracje 🙂

  3. Kasia pisze:

    Wgryzam się w Wasze opisy wreszcie. Mam nadzije ze zobaczymy tez takie krowy ;))) Pozdrawiam

Leave a Reply

Translate »

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

rogalin