Trzeciego dnia naszej nadbałtyckiej wyprawy wyruszamy na Mierzeję Kurońską, słynną z pięknych piaszczystych plaż i wydm. Mierzeja ma prawie 100 km długości i w połowie należy do Litwy, a w połowie do Rosji.
Na Mierzeję przeprawiamy się promem z portu w Kłajpedzie. Koszt to 40 LTL za samochód i 2,9 LTL za osobę – w dwie strony. Na promie spędzamy nie więcej niż 3 minuty. Cena wydaje się więc mocno zawyżona. Zdziwiliśmy się, że do tej pory nie zbudowano mostu, który znacznie usprawniłby ruch.
Nie przejechaliśmy nawet kilku kilometrów, a już naszym oczom ukazały się kolejne bramki, na których trzeba było uiścić opłatę za wjazd do parku narodowego – 20 LTL od samochodu.
Krótki postój robimy w Juodkrante, gdzie udajemy się na Górę Czarownic. Na górę prowadzi szlak pełen wspaniałych rzeźb wykonanych przez litewskich artystów.
Zatrzymując się co kilka kilometrów w poszukiwaniu plaż i wydm dotarliśmy aż do Nidy – ostatniego miasta po stronie litewskiej.
Przeraża nas fakt, że wszystkie mijane miejscowości sprawiają wrażenie wymarłych. Liczyliśmy na to, że znajdziemy tu nocleg i zostaniemy do następnego dnia. Niestety okazało się, że po sezonie wszystkie mniejsze pensjonaty i apartamenty są zamknięte. Nocleg można było znaleźć jedynie w dużych, dość ekskluzywnych hotelach – zdecydowanie nie na naszą kieszeń. W Nidzie znaleźliśmy jeden apartament na uboczu – z właścicielem ciężko było się dogadać, gdyż nie znał angielskiego. Zapytany o cenę, rzuca kwotę 150 LTL. Szczęśliwi idziemy obejrzeć pokój. Na miejscu właściciel mówi nam jednak że 150 LTL dotyczy jednego pokoju. Próbujemy się targować, bo na taką cenę sobie nie możemy pozwolić, jednak mimo braku turystów właściciel jest nieugięty. Zatrzymujemy się jeszcze w kilku hotelach, ale wszędzie ceny oscylują w granicy 300 LTL za nocleg dla 4 osób. Pod jednym z hoteli podłączamy się do darmowego wifi i szukamy na bookingu noclegu Palandze w okolicach Kłajpedy… Niestety znalezienie noclegu w krajach nadbałtyckich poza sezonem nie jest tak łatwe jak np. na Bałkanach czy w Maroku. Większość obiektów jest bowiem zamknięta, albo źle oznaczona.