1. Drogi w Rumuni
Wśród krajów, które dotychczas zwiedziliśmy na trzech kontynentach, Rumunia zdecydowanie wyróżnia się najgorszym stanem dróg. Można tu co prawda znaleźć nowoczesne autostrady, ale w znacznej większości przypadków drogi cechują się złym stanem nawierzchni. Dobrze jest, kiedy łata przykrywa łatę. Niestety trafiliśmy też na drogi tak dziurawe jak szwajcarski ser. Najgorszy i najbardziej dziurawy odcinek wiódł z Borsy w kierunku przełęczy Prislop do Varta Dornej – ponad 65 km drogi pokrytej dziurami. Nierzadko na naszej drodze pojawiały się także żywe przeszkody w postaci różnych zwierząt, przejeżdżaliśmy przez wątpliwej jakości mosty. Czasem na środki drogi wyrastało drzewo. Dodatkowym utrudnieniem były złe warunki pogodowe, które doprowadziły do podmycia szosy transfagaraskiej. Kierowca na rumuńskich drogach zdecydowanie się nie nudzi, bo jazda dostarcza dreszczyku emocji i adrenaliny. Nawet nasze auto, które przeżyło już wiele, nie dało rady z rumuńskimi dziurami – w Bukareszcie okazało się, że w kole nie ma powietrza. Musieliśmy więc szukać najbliższego wulkanizatora, bo na laczku daleko byśmy nie zajechali. Usługa wulkanizatora kosztowała nas 25 RON.
2. Kuchnia
Do najpopularniejszych potraw w Rumunii, które udało nam się spróbować w trakcie naszego niezbyt długiego pobytu należą mici, mamałyga, ciorba. Mici są to bardzo smaczne wałeczki grillowanego mięsa, przyprawionego czosnkiem i innymi przyprawami. Potrawa ta znana jest na całych Bałkanach, pod różnymi nazwami, jednak najsmaczniejsza jest właśnie w Rumunii. Mamałyga to narodowa potrawa Rumunii z mąki albo kaszy kukurydzianej. Jest często dodatkiem do dania głównego, tak jak u nas ziemniaki. Ciorba to zupa. Narodową zupą Rumunii jest ciorba de burta – czyli dosłowanie zupa z brzucha – są to zabielane flaki wołowe. Udało nam się też spróbować tradycyjnego rumuńskiej wódki owocowej o nazwie tuica, oraz jej mocniejszej odmiany palinki.
3. Krajobrazy Rumuni
Po Rumunii zrobiliśmy około 1,5 tys. kilometrów. Na rumuńskich drogach bardzo często spotykaliśmy konne zaprzęgi. Czasami wydawało nam się, że odbywamy podróż nie tylko w przestrzeni, ale i w czasie. Charakterystyczne dla krajobrazu Rumunii jest suszące się na polach siano ułożone w kopiaste snopki. Bardzo często mijaliśmy mobilne kolorowe ule, jest ich w Rumunii naprawdę wiele.
Rumunia wydaje nam się bardzo religijnym krajem. Dosłownie co kawałek mijaliśmy piękne świątynie, a w niedzielę na ulicach wiosek można było spotkać maszerujące pielgrzymki ludzi ubranych w tradycyjne stroje. Ciekawym spostrzeżeniem było dla nas, że kobiety nigdy nie trzymają się razem z mężczyznami.
Rumunia jest bardzo kolorowym krajem. Szczególnie w mniejszych miejscowościach domy pomalowane były na żywe kolory, co nadawało im niezwykłego uroku.
4. Ceny
Ku naszemu zdziwieniu ceny w Rumunii do najniższych nie należały. Niektóre produkty były nawet droższe niż w Polsce. 1RON jest w przybliżeniu równy 1 zł. Za noclegi płaciliśmy od 20 do 40 RON (50 razem ze śniadaniem). Paliwo kosztowało 5,75-5,90 RON. Najdroższe było oczywiście w okolicach Bukaresztu. Piwo kosztowało 2,5-4RON i co najciekawsze nie było różnicy między cenami w sklepie i w restauracji. Za dużą butelkę wody mineralnej trzeba zapłacić 2-3RON, a za 2l Coca-coli 6,5RON. Obiad w restauracji to koszt około 15-25RON.
7 Comments
Ceny podobne do polskich – swoim autem do Rumunii bym się nie wybrał. Byłem tam jakieś 10 lat temu i chyba już nigdy nie zdecyduję się na wyprawę do tego kraju.
Nie jest tak źle, oprócz jednej pany wszystko gra 😉
pisałeś o podmytej szosie transfagaskiej, może coś bliżej? wybieram się tam w przyszłym tygodniu, dobrze byłoby mieć info z pierwszej ręki
Teraz nie powinno być już problemu 🙂 My byliśmy tam około miesiąca temu. Ulewne deszcze przyczyniły się do podmycia trasy – co widać na zdjęciach. Jednak po 2-3 godzinach ruch był przywrócony – trzeba było tylko jechać dość ostrożnie, bo co kawałek walały się na drodze kawałki gałęzi i inne przeszkody. Pozdrawiamy serdecznie i życzymy udanej wyprawy! Polecamy też nocleg przy końcu trasy, jakiś kilometr za zamkiem Poieneri http://addicted2travelblog.files.wordpress.com/2013/06/dsc_01151.jpg
Właśnie wróciłam z Bułgarii do której jechałam przez Rumunię. Jechałam pełna obaw, po przeczytaniu kilku tego typu artykułów jak wyżej. Wracałam również tą samą drogą i jeżeli jeszcze kiedykolwiek będę się wybierać nad Morze Czarne, to na pewno przez Rumunię. Jeżeli ktoś wybiera się na odludzia, to musi liczyć się z tym, że drogi będą w gorszym stanie. Czyż w Polsce nie jest tak samo? Wszystkie drogi krajowe, po których miałam okazję jechać w Rumunii, były w bardzo dobrym stanie (poza obwodnicą Bukaresztu, która rzeczywiście nadaje się do remontu), Droga gładka jak stół, doskonale oznakowana, wymalowane pasy, pobocza, na podjazdach pod górę- dodatkowe pasy. I mimo, że część trasy prowadziła przez wsie i miasteczka, co znacznie utrudniało rozwinięcie prędkości, złego słowa nie powiem na drogi, którymi miałam okazję przejechać. Jeśli do tego dodać malownicze miasteczka i piękny krajobraz- nic dodać, nic ująć. Jeżeli ktoś chce gonić przez Rumunię na złamanie karku.. wystarczy, że poczeka- góra jakieś 5 lat i przejedzie autostradą od granicy węgierskiej po samo Morze Czarne.
Moi Drodzy. Jest to to piękny kraj, w którym mieszkają życzliwi ludzie. Nie leczmy własnych kompleksów Rumunią !!!
Skoro ktoś napisał, że w Rumunii są złe drogi (a są – sam widziałem), to znaczy, że ma kompleksy i leczy je pisząc o rumuńskich drogach. Zadziwiająca logika!
Ciekawie przedstawione fotografie. Pozdrawiam