Księżycowy krajobraz błotnych wulkanów vs. wielkomiejska atmosfera Bukaresztu

DSC_0258Po raz kolejny zbaczamy z utartych szlaków, szukając miejsc do których turyści rzadko docierają. Zamiast od razu zatrzymać się  w Bukareszcie, postanawiamy nadrobić jakieś 120 km  i kierujemy się w stronę Buzau. Niedaleko tego miasta znajdują się wulkany błotne Noirisi. Droga do wulkanów jest bardzo malownicza, wąska i porośnięta dziką roślinnością, co nadaje jej niezwykle egzotycznego i niedostępnego charakteru.

DSC_0276Podążając za drogowskazami, dość łatwo udaje nam się trafić do wulkanów. Bilet wstępu kosztuje 4 RON, a studencki 2 RON. Parking jest bezpłatny. Okazuje się, że na miejscu jesteśmy praktycznie sami. Z oddali co chwilę słychać bulgotanie błotnych kraterów. Kiedy naszym oczom ukazują się pierwsze wulkany, mamy wrażenie, że wylądowali na innej planecie. Obserwujemy błotne wybuchy i napawamy się pięknem otaczającej nas przestrzeni. Niestety dwa kolejne dni będziemy musieli spędzić w Bukareszcie. Aż żal nam stąd wyjeżdżać. Czas nas jednak goni, bo następnego dnia Paulina bierze udział w konferencji w Narodowym Banku Rumunii. Powoli zmierzamy więc w kierunku stolicy.

Hotel Cameliei zarezerwowaliśmy już wcześniej na booking.com. Z doświadczenia wiemy, że łapanie noclegów w przyzwoitej cenie w wielkim mieście nie należy ani do łatwych, ani do przyjemnych. Okazuje się, że wylądowaliśmy w jakimś slumsie, gdzie mieszkańcy całymi dniami przesiadują na ulicy popijając różne trunki.

DSC_0647Postanawiamy zapoznać się z okolicą. Po Bukareszcie można poruszać się autobusem, tramwajem, trolejbusem, metrem lub taksówką. Bilet na dwa przejazdy metrem kosztuje 4RON   Za niewielkie pieniądze można także poruszać się taksówkami. Koszt przejechania 1 km to zaledwie 1,39RON. Po przejechaniu ponad 1000 km  bocznymi drogami, przejeżdżając przez wiele małych wiosek, wielkomiejska atmosfera Bukaresztu zdecydowanie nie robi na nas wrażenia. Takich miejsc raczej staramy się unikać. Spacerując ulicami Bukaresztu podziwiamy ogromny budynek parlamentu, który jest największym budynkiem w Rumunii i jednym z największych w Europie.

Dzięki temu, że Paulina bierze udział w konferencji, mamy także okazję zwiedzić wnętrze Narodowego Banku Rumunii. Dla uczestników zostało także zorganizowane zwiedzanie Starego Pałacu Narodowego Banku, który jest jego główną siedzibą. Budynek jest pilnie strzeżony i normalnie nie ma do niego wstępu. Zwiedzamy muzeum numizmatyki znajdujące się wewnątrz. Z cygańskich wiosek zlądowaliśmy na salony Narodowego Banku i po prawie tygodniu spędzonym w trasie mieliśmy dziwne uczucie, że nie pasujemy do tego miejsca 😉 Bukareszt staramy się opuścić tak szybko, jak to tylko możliwe. To zdecydowanie nie nasze klimaty.

Może zainteresują Cię inne wpisy?

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

Leave a Reply

Translate »

Zapisz się na newsletter i bądź na bieżąco!

rogalin