Po Maroku w 9 dni zrobiliśmy ponad 3100 km. Zobaczyliśmy wiele niesamowitych miejsc i krajobrazów jak z bajki. Przeżyliśmy niejedną przygodę, którą zapamiętamy na długo. Posmakowaliśmy marokańskiej kuchni
Oto trasa naszej wyprawy.
Z Poznania do Warszawy jedziemy Polskim Busem. Następnie lecimy naszym ulubionym Ryanairen do Brukseli Charleroi (spakowani oczywiście w bagaż podręczny, bo latać lubimy, ale płacić nie lubimy ;)) W Brukseli mamy 3-godzinną przerwę, po czym lecimy do Tangeru. Tak przepełnionego Ryanaira, jak na lotach do Maroka jeszcze nigdy nie widzieliśmy. W samolocie panował taki gwar i chaos, że stewardessy ledwo nad tym wszystkim panowały. Część pasażerów swoje bagaże musiała trzymać pod nogami, bo nie mieściły się w luku.
Z Tangeru udajemy się do Szefszawanu i zwiedzamy piękną niebieską medinę.
Następnie mamy do pokonania ponad 650 km. Łapiemy nocleg na trasie w miejscowości Zaida. Rano ruszamy w kierunku Merzougi, gdzie mamy zarezerwowany pięknie położony w głębi pustyni hotel – nad samymi wydmami. Zarezerwowaliśmy go jeszcze w Polsce, za nieco ponad 20 zł od osoby!
Z Merzougi obieramy kierunek Ouarzate i zatrzymujemy się na spacer po Wąwozie Todra.
Kierując się w stronę wybrzeża, modyfikujemy trochę nasze plany i celowo wybieramy dłuższą, krajobrazową drogę prowadzącą przez Tafraoute. Mijamy wspaniałe gaje oliwne, malutkie wioski. Bezsprzecznie stwierdzamy, że ta droga, to dobry wybór.
Na noc zatrzymujemy się w Sidi Ifni.
Rano zwiedzamy miasteczko i ruszamy do najpiękniejszej w Maroku plaży – Legziry.
Następny cel podróży to Essaouira. Po drodze zaliczamy jeszcze kilka fajnych plaż, które zdecydowanie możemy polecić (m.in.Taghazout Beach, Paradise Beach, Sidi Koukhi) i przypadkiem trafiamy na wspaniałe wydmy tuż przed samą Essaouirą. Essouirę zdecydowanie trzeba odwiedzić, będąc w Maroku!
Obieramy kierunek na Marrakesz. Po drodze mamy bliskie spotkanie z policją, z którego na szczęście wychodzimy bez strat w portfelu 🙂
Ostatnim miastem, które zwiedzamy jest Fez. To miasto też zdecydowanie warte zobaczenia. Medina, w której zgubić się nietrudno i farbiarnie skór, które czuć z daleka.W Fezie żegnamy się z Marokiem. Czy na zawsze? Mamy nadzieję, że nie 😉 Cały czas kusi nas jeszcze Sahara Zachodnia, na którą niestety zabrakło nam czasu.
1 Comment
Jak kolorowo!