Ruszamy w kierunku wybrzeża! Po drodze zatrzymujemy się, żeby zobaczyć jedną z większych atrakcji Maroka – Wąwóz Todra.
Następnie udajemy się w kierunku Tafraoute. Porośnięta gajami oliwnymi droga do Tafraoute jest niezwykle malownicza.
W przewodniku wyczytaliśmy, że jedną z atrakcji w okolicy jest „błękitny las” – dzieło sztuki belgijskiego artysty. Wcale nie zamierzaliśmy szukać tego miejsca, bo co może być nadzwyczajnego w kilku skałach pomalowanych farbą. Jednak jadąc już w stronę Tiznitu przypadkiem natknęliśmy się na drogowskaz kierujący w stronę owego dzieła sztuki. Stwierdziliśmy, że nie mamy nic do stracenia, więc skręciliśmy. Same kolorowe skały nie zachwyciły nas jakoś specjalnie, ale okolica była tak piękna, że ciężko to opisać w słowach. Zdjęcia też tego nie oddają.
Drogi w Maroku są w bardzo dobrym stanie. Krajobrazy po drodze są urzekające i bardzo różnorodne a ich nieodzownym elementem są tradycyjne marokańskie ksary i kasby.
Drogi są zazwyczaj albo proste na kilkadziesiąt kilometrów, albo tak kręte, że jadąc w nocy Paulina trzymała w ręku gpsa i informowała Michała o ostrych zakrętach.
Nie raz przez drogę, którą jechaliśmy przechodziło stado wielbłądów, owiec, kóz, czy osłów. Raz uparte osły zrobiły taką blokadę, że musieliśmy niemal w nie wjechać, żeby ustąpiły. Na szczęście obyło się bez ofiar.